Brys Brys
151
BLOG

Artysta na rozdrożu czyli "tajemnica bowiego serca"

Brys Brys Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Wiele komentarzy pojawiło się po śmierci piosenkarza. Większość z nich to pozytywne opinie o jego twórczości, muzyce, kreacji. Ja miałem problem z napisaniem pozytywnego komentarza ponieważ ani jego muzyka jakoś nigdy mi się nie podobała ani tym bardziej kreacja. Ta sceniczna szczególnie i ta jego poza...

.

A Bowie to tak jak większość artystów miewał pewne problemy natury moralnej, obyczajowej i takiej ogólnej. W stylu życia wcale nie odbiegał od tych artystów, których freski można podziwiać w wielu kościołach czy katedrach. Po prostu istnieje pewien "wzór na artystę", który bardziej poświęca się sztuce, którą tworzy, która daje mu radość i która znajduje również rzesze fanów niż... własnej żonie czy Rodzinie.

.

Tak zawsze było. Artyści jako artyści to... prostytutki. Jedyna istotna różnica tkwi jedynie w tym, że czasach kiedy to chrześcijaństwo stanowiło jakiś istotny i pozytywny punkt odniesienia dla ludzkich mas, wtedy Kościół zapewniał po prostu długowieczność ich sztuce. Proste. Wtedy to Kościół rękami hierarchów, purpuratów, arcybiskupów, papieży podpisywał z nimi intratne kontrakty na wykonywanie fresków, tworzenie pieśni religijnych, muzyki, architektury itp. To oni aspirowali do tego aby takie kontrakty podpisywać.

.

Aby dobrze wywiązać się ze zleconego mu dzieła artysta wówczas starał się duchowo oraz mentalnie wejść w to, czym żywo zainteresowany jest Kościół. Dzięki temu powstawały piękne arcydzieła, które mozna podziwiać do dzisiaj. Niestety czasy się zmieniły. Dziś długowieczność zapewniają media, dyski twarde, Internet, sklepy a popularność uzyskuje się poprzez skandal lub po prostu jakąś głupotę. Im jest ona większa, bardziej absurdalna, obrazoburcza tym bardziej artyście rośnie słupek popularności oraz zasobność porfela.

.

Przechodząc do meritum czyli do artysty na rozdrożu - do tajemnicy bowiego serca:

 

Franciszkanie z Asyżu bardzo pozytywnie wspominają Bowiego. Dlaczego?

 

Wspominają to, że kiedy ich odwiedzał to nie tylko modlił się każdego dnia lecz potrafił uzewnętrznić głębię własnej duchowości. Cytują np. jego własne słowa:

 

"Chciałbym żyć w Asyżu ponieważ wydaje mi się że żyje się tu jak w raju (...) Chciałbym przebywać blisko sztuki samego Giotto. Kocham taką sztukę: dla mnie to jak przebywanie w prawdziwym raju".

.

No cóż... gdyby Bowie żył w tych ciemnych wiekach Średniowiecza, w tych zatęchłych piwnicach zacofania, w czasach największego światopoglądowego zniewolenia religią... być może wówczas byłby odrobinę szczęśliwszy a jego sztuka odrobinę radośniejsza?

Brys
O mnie Brys

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo